piątek, 25 maja 2018

Space Niemce cd

Takie małe coś z jednego z niezredagowanych tekstów o Reuterze. Uważam, że ten fragment mi się udał.
Curt natychmiast odwrócił wzrok, bo wiedział doskonale, że nie należy zbyt długo przyglądać się podejrzanym ludziom siedzącym w ciemnych kątach. Wiele lat wcześniej ojciec opowiedział mu historię krążownika floty Solarnej – okręt nazywał się Niepokonany i pewnego dnia po prostu zniknął z radarów w pobliżu stacji na Alfa Centauri. Nikt nie znalazł wraku ani żadnych śladów energetycznych, które wskazywałyby, co wydarzyło się na tym miejscu – milion ton stali i 289 członków załogi po prostu wyparowało w pustkę kosmiczną. Naukowcy zwołani do wyjaśnienia incydentu winili dziwne zawirowania elektromagnetyczne, zakłócenia czasoprzestrzennej błony związane z błędem systemu skoku, aż wreszcie niewykrywalną na odległości mikroskopijną czarną dziurę o średnicy kilkunastu nanometrów, nie mieli jednak nic do powiedzenia ludziom, którzy widzieli potem Niepokonanego w różnych zupełnie odległych zakątkach kosmosu.
Okręt miał przepływać obok nie dając żadnych sygnałów i jakby nie zauważając nikogo na swoje drodze, ale kto go widział, mógł spodziewać się w najbliższej przyszłości nieszczęść i katastrof. Inna jeszcze historia mówiła, że niektóre statki odbierały na radarach dziwne odczyty, które wskazywały na to, że zbliżający się statek jest zniszczonym krążownikiem klasy Szakal, wycofanym z użytku czterdzieści lat wcześniej i takim właśnie jak Niepokonany. Gdyby zbliżyć się do tego statku okazywało się, że radar źle funkcjonował i tak naprawdę był to tylko okręt patrolowy albo jakiś niewielki statek kupiecki, a ciekawska załoga umierała w ciągu tygodnia. Jeśli znajdując ów dziwny odczyt na radarze załoga z oddalenia śledziła nieznajomy statek, odnajdywała ona zazwyczaj jakieś niezwykłe skarby – rzadkie złoża, opuszczoną bazę pełną sprzętów albo coś takiego – i wszyscy umierali po miesiącu. Jeśli z kolei znalazłszy na radarze taki odczyt załoga uciekła natychmiast w przeciwną stronę, wszyscy umierali w przeciągu roku. Takie krążyły właśnie plotki o krążowniku Niepokonanym.
Umarli marynarze którzy byli na nim podczas owego feralnego lotu mieli czasami zakradać się na mało uczęszczane stacje i siadać w kątach barów, żeby obserwować ludzi i wybierać swoje przyszłe ofiary. Gdyby podejść do takiej ukrytej w cieniu postaci, światło padało na twarz, która okazywała się zasuszona i wyschnięta jak u mumii, z pustymi oczodołami i piaskiem sypiącym się ze szczelin w ubraniu. To właśnie opowiedział Curtowi jego ojciec. Pani Zamojska tylko wzruszyła ramionami, kiedy ją o to zapytał, i wyjaśniła, że umarli są najmniejszym problemem i o wiele gorzej, gdyby natknął się na żywych, którzy mieli w zwyczaju siadać po ciemnych kątach w podejrzanych barach: kapitana Michajłowa z Zewu Cthulhu, kapitan Boateng z Ankobry albo kapitana Reutera z Czarnej Mewy. W takim wypadku – powiedziała pierwsza oficer – człowiek naprawdę by wolał, żeby to okazali się ożywieni zmarli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz