sobota, 5 maja 2018

Bitwa wygrana

Dzisiaj pojechałam do centrum mojej mieściny na spotkanie klubu pisarskiego i Francis spisał się bardzo dobrze, mimo że z powrotem mieliśmy pół godziny pod górę. Jak prawdziwy Manrik przygotowywałam się do tej wyprawy i od paru tygodni jeździłam codziennie rowerem do szpitala (jakieś 20 min drogi z jednym dość perfidnym pagórkiem), dlatego dzisiaj droga nie zdołała nas pokonać. Jesteśmy o krok bliżej zdobycia Taligu i mam nadzieję, że Francis nie rozsypie się do tego czasu na złom, bo nie wiem, co bez niego zrobię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz