niedziela, 13 maja 2018

Dylemat

Ok, nazwijcie to lewacko-feministycznymi wpływami, ale źle się czuję z faktem, że wśród trzech głównych bohaterów Ruskich elfów mam samych facetów. To miało sens w tym seksistowskim stanie świadomości, w którym byłam, kiedy wymyślałam to uniwersum, ale teraz mi to bardzo przeszkadza. No więc mogłabym to zmienić, ale tu pojawiają się moje życiowe problemy - jednym z pierwszych nieśmiesznych żartów, które w ogóle wsadziłam do tego projektu, było to, że dwaj główni bohaterowie nazywają się obaj Dymitr Aleksiejewicz. Nie ma to żadnego znaczenia fabularnego, ale to miało podkreślić, że ta banda tradycjonalistów ma zerową inwencję twórczą, jeśli chodzi o imiona. No i tak jak Aleksiewa stosunkowo najłatwiej byłoby przerobić na księżną (to znaczy po prostu podmieniłabym miejscami motyw trzech córek i trzech synów), ale musiałabym zrezygnować z dwóch Dymitrów Aleksiejewiczów, a na to nie jestem gotowa. Poza tym bardzo lubię imię Dymitr, wśród wszystkich moich ulubionych rosyjskich imion to jest najbardziej ulubione.
Więc zostaje mi Tietiuchin, przy czym w jego przypadku też mam problemy. To znaczy tak: Nikolaj to drugie moje ulubione rosyjskie imię, ale z drugiej strony na pewno jeszcze będę kiedyś pisać o Ruskach, więc mogłabym je sobie zachować na później, no i mam w Reptiliadzie jednego Nikolę (nie Teslę), więc niby się liczy, jesli kiedykolwiek w ogóle to uniwersum ogarnę, żeby się nadawało do pisania. Natomiast generalnie mam trochę inne kategorie jeśli chodzi o ulubionych bohaterów i ulubione bohaterki (to znaczy z grubsza: ulubionych bohaterów chcę przytulić i bronić, a z ulubionymi bohaterkami się hajtać), no a Tietiuchin jest takim miłym, kochanym, puchatym słoneczkiem. I w sumie nie wiem, bo jestem pewna, że jako faceta bym go bardzo lubiła, bo właściwie to był pisany na podstawie Germona Arigau, czyli mojego drugiego ulubionego bohatera ever, natomiast tego typu bohaterki, która by mi szczególnie utkwiła w sercu specjalnie sobie nie przypominam.
Obracam to sobie w głowie od paru dni i być może zdecyduję się spróbować, natomiast mój główny problem jest taki, że z jednej strony chcę mieć mnóstwo bab w rolach głównych, ale z drugiej mam wciąż za mało fajnych bohaterek w literaturze, na których mogłabym się wzorować, a nie lubię ryzykować. Zazdroszczę ludziom, którzy potrafią się inspirować rzeczywistymi ludźmi, ale dla mnie ten przeskok między rzeczywistością a fikcją jest za duży na takie rzeczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz