sobota, 5 października 2019

Pisarski Inktober 2019

Wiem, że nie pojawiałam się tu od bardzo dawna, ale chciałam tylko się zareklamować, że z opóźnieniem zaczęłam brać udział w pisarskiej wersji Inktobera, podczas którego piszę side story do mojego tegorocznego NaNo, tj ficzka o Fenrisie i Andersie. Jedno i drugie pojawi się na AO3 jako jedna seria, Inktober na bieżąco, NaNo jak już skończę ten tekst.
A to są prompty dla tegorocznego Inktobera:

środa, 26 czerwca 2019

Ogłoszenie parafialne

Nie żeby nepotyzm czy coś, ale zapraszam do przeczytania bardzo fajnego opowiadania "Bohaterowie nie umierają nigdy" w lipcowym numerze Nowej Fantastyki. Skąd wiem, że jest dobre, skoro numer nawet jeszcze nie wyszedł? Ha, możecie się tego tylko domyślać. Poza tym dodatkowa korzyść: ucieszycie biednego studenta, a biednych studentów trzeba wspierać.
(I nie, to nie jest autopromocja, bo siebie nie promowałabym w tak nachalny sposób, ale innych mogę, więc przeczytajcie opowiadanie biednego studenta i dajcie mu szansę na przyszłorocznego Zajdla, będzie śmiesznie).

piątek, 21 czerwca 2019

Dragon age

Żeby poczuć się usprawiedliwioną z powodu tego, że nie piszę ficzka, postanowiłam napisać notkę na bloga. O Dragon age'u. Bo są ludzie, którzy jeszcze nie grali i chciałabym im pomóc dokonać najważniejszego wyboru życiowego pt. w którego DA zagrać najpierw.

sobota, 1 czerwca 2019

Dzieci

Wszystkiego najlepszego w dniu dziecka. To ważne, żeby świętować ten dzień, nawet jeśli osiemnastka stuknęła już dawno temu, bo kiedy będzie lepszy czas, żeby wypuścić tego wkurzonego, rozkapryszonego gremlina, którego zazwyczaj trzymamy pod warstwą dobrego wychowania albo chociaż instynktu samozachowawczego. Moi rodzice byli tak mili, że nawet dostałam od nich pudełko Raffaello, które kwitło w szafce od świąt i wreszcie coś musieli z nim zrobić. To są te momenty, kiedy czuję się naprawdę doceniana i kochana przez moją rodzinę.
Anyway, ostatnie trzy tygodnie spędziłam na zmianę na ginekologii i na położnictwie. Nigdy nie chciałam mieć dzieci, ale w momencie, kiedy moja stopa przekracza próg kliniki, nie tyle nie chcę mieć dzieci, ile chcę wydrapać sobie taką myśl z mózgu. Zdaję sobie sprawę, że to po części wina personelu i w innych miejscach może być lepiej, ale naprawdę, to jedyne miejsce w tym szpitalu, które wywołuje u mnie odruch walki lub ucieczki, a jestem osobą, która w prosektorium czuje się jak w domu.
Z tego właśnie powodu zaliczyłam ostatnio degradację psychiczną, ale będę musiała się tam pojawić po raz kolejny dopiero na początku sierpnia, więc mam nadzieję, że a/ odrośnie mi mózg, b/ znajdę wolę życia, c/ skończę ficzka. Ficzek ma w tej chwili 15k, co miało być połową tekstu... ale chyba jednak nie będzie. Jestem w jakichś 3/4 drugiego rozdziału. Na końcu rozdziału pierwszego udało mi się wreszcie wyjść z pustyni, niestety zrujnowałam to parę stron później, kiedy wróciłam na dokładnie tę samą pustynię i nie wygląda, żebym miała się jej niedługo pozbyć.
Oczywiście miałam plan na ten tekst i, powiem więcej, całkiem konsekwentnie ten plan realizuję, nie przewidziałam tylko narratora... Który jest bardzo specyficzny i to jedna z najlepszych rzeczy w tym tekście, ale zajmuje więcej miejsca, niż uprzednio zakładałam. Ficzek będzie dostępny na moim koncie na AO3, ale chcę go najpierw skończyć, bo szczerze mówiąc nie przeczytałam nawet tego, co napisałam, i nie do końca wiem, co tam znajdę. Poza tym źle bym się czuła, gdyby ktoś rzeczywiście zaczął czytać, a ja bym się zbiesiła i jednak nie dokończyła.
Przy okazji, mam pomysły na trzy kolejne ficzki, więc wiecie, mogłabym się zamienić z kimś na mózgi, żeby wreszcie pisać w spokoju jedną rzecz.

środa, 15 maja 2019

Wyzwanie pisarskie

Zaległa cisza, ale chciałabym się zareklamować, ponieważ założyłam konto na instagramie tylko po to, żeby brać udział w wyzwaniu pisarskim Lady V. W sumie czujcie się zachęceni do dołączenia, chociaż już trochę po ptakach, bo koniec wyzwania jest w piątek, ale zachęcam też do śledzenia instagrama Lady V, bo zapowiada się więcej tego typu akcji.
A na moim koncie raczej nie spodziewajcie się jakichś zajebistych zdjęć, bo nie po to je założyłam, ale prawdopodobnie jak już je mam, to coś tam się będzie pojawiać.

poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Śmierć

moich ficzków.
Oczywiście, że postanowiły zdechnąć jak tylko nadeszły święta i teoretycznie miałabym miliard czasu na pisanie. Napisałam 8,5k ficzka, w którym gnębię Andersa i Anders się tam tak naprawdę jeszcze nie pojawił... Od 8,5k jestem na pustyni. I na pustyni dialogowej, bo to POV Fenrisa i oczywiście że on się do nikogo nie odzywa, bo przecież po co miałby, skoro w pobliżu nie ma Hawke. Tzn okej, jego narracja jest zabawna (tzn wiecie, w mojej definicji zabawności) ale trochę się wkopałam z planowaną długością tego tekstu, bo nawet nie zaczęłam moich słońc gnębić porządnie. Meh. Dajcie mi już październik, potrzebuję nasztachać się ciężką amunicją.
Also, zaczęłam redagować Grzybobranie i z jednej strony nie jest tak źle, jak się spodziewałam, ale z drugiej nie wiem, czy rzeczywiście chcę to gdziekolwiek wysyłać, bo nawet na moje standardy mam wrażenie, że trochę pojechałam po bandzie. Tzn nie jeśli chodzi o paskudztwa i las pożerający ludzi, to nadal jest super, ale w kwestii character arcu głównego bohatera.
Może pójdę po raz czwarty przechodzić Dragon Age'a? A jak skończę, to wszystkie dylematy same się rozwiążą w międzyczasie?

piątek, 5 kwietnia 2019

Konie

Wczoraj byłam w mojej ulubionej stadninie, gdzie mój (nie ulubiony) rudy linieje. Z tej ilości futra można by ulepić drugiego konia. Nie miałam pojęcia, że z jednego niezbyt futrzastego rudego może wyłazić tyle kłaków. Mój pies zaczyna mnie podejrzewać, że znalazłam sobie nowego fajniejszego psa na boku, najprawdopodobniej rudego szczeniaka sąsiadów, bo absolutnie wszystko jest w rudej sierści.
Ale z tym bym się jakoś pogodziła. Natomiast jest taka rzecz, że niektóre zwierzęta są z natury czyste i porządne, a inne... nie są. Mój pies jest z tych drugich i najchętniej wytarzałby się w każdym gównie jakie znajdzie, na szczęście nauczeni doświadczeniem nie dajemy jej takiej możliwości. No i rudy też jest z tych drugich. Jak idę sprowadzać go z padoku, praktycznie na pewno będzie w najbardziej zrytym i zabłoconym miejscu, jakie znajdzie. No więc wypatrzyłam go, między nami połać błota, no ale nie przejęłam się tym, bo wiadomo, że człowiek trochę się ubłoci, ale to nic strasznego. Do momentu, kiedy błoto zaczęło mnie wciągać i zapadłam się w nim do połowy łydek, a kiedy już udało mi się z niego wydostać, ruda świnia sama się wzięła, i wyszła na suche gdzie dzieciak założył jej kantar jakby nigdy nic. A potem jeszcze przez piętnaście minut próbowałam wyczyścić go z błota i liniejącej sierści, co skończyło się tym, że na nim specjalnie mniej tego nie było, a ja zostałam ściągnięta to jego poziomu higieny.
I przez ten cały czas, przyglądał się nam jeden nowy koń, też rudy, śliczny dwulatek z białymi skarpetkami na wszystkich nogach. Takich samych jak ma mój rudy, tylko jego były praktycznie ukryte pod warstwą błota, a tamten miał białe jakby w ogóle nie dotknął w życiu ani kawałka brudu. Poza tym miał niezwykły dar do spoglądania na wszystkich z dostojną wyższością, co uskuteczniał przez całą jazdę.
Ale poza tym muszę przyznać, że rudy był wyjątkowo kooperatywny i tylko raz zatrzymał się znienacka. Poza tym trochę się boję, jak mój ulubiony blondyn będzie liniał, bo jest kucem i on autentycznie przez zimę miał futro. Ale przecież nie porzucę z tego powodu mojej ulubionej baryłki amfetaminy, tym bardziej, że jestem jedyną osobą która zgłasza się na ochotnika, żeby na nim jeździć.

sobota, 23 marca 2019

To się mnoży

Więc, teraz piszę nie jeden ficzek, a dwa. To znaczy w jednym rzeczywiście przeprowadzam proces wprowadzania słów do Worda, drugi na razie zostawiłam i pozwalam mu dojrzeć. Jestem tak bardzo zachwycona tym ficzkiem! Ten świat jakby został stworzony specjalnie dla mnie i jest w nim tyle sposobów na zniszczenie bohaterów jednocześnie ich nie zabijając. Czuję, że doskonale moje rzemiosło, które potem w całej sile wyładuję w Rudym. Poza tym doskonalę też fakt, że narrator kłamie czytelnikowi w żywe oczy. No, może nie kłamie, ale przemilcza kluczowe informacje, o których on wie, ale nie uznał za stosowne się podzielić. Poza tym kłamie też z tego powodu, że jest złośliwym, uprzedzonym gnojkiem, ale w tym już miałam pewne doświadczenie.
Tak, ficzek rozwija się bardzo dobrze i jestem z niego zadowolona. Pomaga mi też to, że od początku nie zamierzam przejmować się pacingiem i punktami konspektu, bo to miało być stricte ćwiczenie stylu i narracji (poza tym chcę gnębić ulubionych bohaterów), więc odpada mi jedna rzecz, którą zazwyczaj się przejmuję. Ostatni czas miałam dość zawalony Poważnymi Rzeczami Dorosłych Ludzi, ale mam nadzieję, że od przyszłego tygodnia wszystko się uspokoi i będę mogła zająć się tym, co naprawdę ważne w życiu.

niedziela, 24 lutego 2019

Tylko nie to

Ostatnio pisałam, że chce mi się pisać i wiecie co zamierzam teraz pisać? Ogrom mojego failu organizacyjnego można opisać tylko w tych trzech słowach: ficzka do DA.
Tak, właśnie zabieram się za pisanie ficzka do Dragon age'a. Mam wrażenie, że od wieków nie pisałam żadnego fanfika, to znaczy nie licząc tłumaczenia na angielski tekstu do Lackey. Mam wrażenie, że ostatnie były fanfiki do Eterny, a to było już dawno. Nigdy nie pisałam fanfika do gry, ale... właściwie Dragon Age II nie ma fabuły erpega, nie ma nawet fabuły dobrego erpega. Mówicie o tej części co chcecie i tak, zgadzam się, że ta gra jest strasznie uboga, ma trzy lokacje na krzyż i można ją przejść w jeden wolny weekend. Ale fabularnie? Czytałam (dobre) powieści, które miały gorzej skleconą fabułę niż ta gra. Mam wrażenie, że cały hajs poszedł na scenariusz i to widać - zarówno w tym złym jak i dobrym kontekście.
Dlatego, tak, piszę ficzka do DA2. Mam już zeszyt z notatkami i przekopałam się przez internet szukając map Tevinteru w dobrej rozdzielczości. Wiecie jaka jest zaleta pisania ficzków do gier? MAPY, psiamać. Z Eterny miałam dwie na krzyż, z czego 3/4 interesujących mnie lokacji nie była nawet zaznaczona i musiałam analizować fragmenty książki, żeby obczaić geografię. Tutaj? Wystarczy chwilę poszukać i mam mapę absolutnie wszystkiego, nawet miejsc, które nie wiedziałam, że istnieją, łącznie z miastami, geografią i drogami. Mam fragmenty rozmów na temat interesujących mnie miejsc, nawet jeśli bohater nigdy nie miał okazji tam być.
Poza tym wiecie, ten świat dostarcza mi bardzo dużo możliwości do gnębienia moich ulubionych bohaterów. A kiedy ja mówię bardzo dużo, to naprawdę znaczy bardzo dużo.
Wspominałam kiedyś ten ficzek do SW, Children, Wake Up, i tbh chciałabym właśnie w takim klimacie go utrzymać, więc ficzek ficzkiem, ale będzie to też test moich umiejętności narracyjnych. Nie sądzę, żeby udało mi się napisać 500k, bo tyle to ja planuję na całe Rude, ale chciałabym jak najbardziej rozciągnąć fabułę klimatem, a skoro to ficzek, będę trochę mniej przejmowała się strukturą powieści (w sensie że jak nie chcę tego wydać, to nie będę się aż tak spinała). Mam nadzieję, że to będzie bardzo owocne ćwiczenie literackie.

sobota, 16 lutego 2019

Rzycie

Nie było mnie tu od jakiegoś czasu, ale dopadła mnie wyjątkowo paskudna zniżka nastroju i dopiero od tygodnia wpadłam na to, że mogę... wziąć większe dawki leków przeciwdepresyjnych? Tak jak psychiatra powiedziała mi miesiąc temu, ale z jakiegoś powodu nie zarejestrowałam tego jako realnej opcji. Płaczę nad hajsem coraz szybciej wypływającym z mojego konta, ale mam wrażenie, że zaczyna być trochę lepiej, wczoraj udało mi się nawet zoperować świńską nogę (don't ask) i wygląda na to, że będę tym jednym psychiatrą na oddziale, który potrafi szyć.
Anyway, zaczęło mi się chcieć pisać, może dlatego, że dzisiaj był pierwszy wiosenny dzień i mogłam od rana wietrzyć, a może dlatego, że całą noc śniły mi się chore rzeczy, które nadal swędzą mnie w mózg. Tylko oczywiście chcę pisać nie to, co powinnam, to znaczy sequel do Czarnoksiężniczki i nawet Rude, ale dopiero od połowy drugiego tomu, a muszę najpierw skończyć pierwszy. Ale w międzyczasie udało mi się rozwiązać pewną dziurę fabularną w czwartym tomie, więc nic nie poszło na zmarnowanie. Aha, i wreszcie znalazłam miejsce na trójkącik. W sensie poliamoryczny, nie to nudne "oh jej, którą spośród gorących lasek mam wybrać?". Właściwie to opracowałam nawet dwa trójkąty, ale jeden do Rudego. I tak, jednym z boków trójkąta jest Tale. Czego można było się spodziewać.