poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Odblaski Eterny

Odblaski Eterny Wiery Kamszy to mało znana w Polsce seria (wyszły dwa tomy z jedenastu dostępnych po rosyjsku, kolejne osiem zostało fanowsko przetłumaczonych - przy czym borem a prawdą fanowskie tłumaczenie jest lepsze od profesjonalnego państwa Dębskich, ale załóżmy, że nie będę im teraz tego wypominać). Kiedy mam opisać fabułę, to zazwyczaj odpowiadam, że to coś w stylu Martina, tylko zabierzcie epatowanie przemocą, brutalnością i seksizmem świata. Akcja dzieje się w czymś w rodzaju XVII w, magia występuje, ale raczej w pewnych przesądach i dziwnych wydarzeniach, w które większość ludzi nie wierzy.
Nigdy nie ukrywałam mojej opinii o Martinie i że generalnie jego książek nie lubię. Już kij z seksizmem i festiwalem przemocy - ciężko mi przejmować się bohaterami, jeśli większość jest kanaliami i zwroty akcji polegają na tym, że ktoś komuś wbija nóż w plecy. Cały urok Eterny polega na tym, że większość bohaterów chce naprawdę dobrze, a bardzo dużo z nich jest nawet porządnymi ludźmi, tylko takie a nie inne okoliczności sprawiają, że dzieje się źle. Chyba najlepszym przykładem jest pewna bitwa morska w Zimowym Przełomie w której "nasi" (taligojczycy) są wyjątkowo wkurwieni, mają do tego święte prawo, bronią się i chcą roznieść przeciwników, żeby nawet szalupa ratunkowa po nich nie została, a admirała, Ramona Almeidę, w gruncie rzeczy bardzo lubię. "Tamci" (drikseńczycy) są napastnikami, ale ich admirał-zur-see Olaf Kaldmeier właściwie nie miał specjalnego wyboru jak zaatakować. Dodatkowo Olaf jest moim kochanym słoneczkiem i jednym z moich ulubionych bohaterów. No i cały dramat polega na tym, że bardzo chętnie kibicowałabym obu stronom, a raczej broniła ich i zabrała stamtąd, ale okoliczności są takie i nie da się ich zmienić. Chyba dodatkową ironią jest to, że kiedy osobnicy z przeciwnych stron barykady spotykają się poza polem walki, to bardzo dobrze się dogadują, a nawet zaprzyjaźniają. Dla mnie prawdziwy kunszt pisarski jest nie w tym, że bohaterowie wybierają być świniami i kanaliami, ale w tym, że każdy chce dobrze i stara się jak może, ale wszystko kończy się mniejszą lub większą tragedią.
Fakt, u Kamszy znajduje się kilku bohaterów, którzy są kanaliami bez jakiejkolwiek szansy na poprawę (szczególnie świetna jest ewolucja Typowego Głównego Bohatera. Jest największym sukinsynem ever i utopiłabym go w łyżce wody, ale prowadzenie tej postaci i pokazywanie jego charakteru jest pierwszorzędne). W ogóle uwielbiam to, jak Kamsza pisze postacie. W tej chwili gdybym miała wymienić ulubionych bohaterów w literaturze w ogóle, co najmniej pięć pierwszych miejsc byłoby zajętych przez bohaterów Eterny (Walentyn Pridd, Germon Arigau, Eugen Reinsteiner, Rober Epineix, Leonard Manrik, jakby kogoś to interesowało). Uwielbiam, jak Kamsza ich prowadzi i jak opisuje relacje między nimi. I teraz, kiedy w fabule zaczęły się dziać bardzo złe rzeczy (znów, bardziej wynikające z okoliczności przyrody niż czyjejkolwiek złej woli) bardzo się boję, jak będzie to wyglądało dalej.
Jedna rzecz, którą Kamszy należy też oddać, to jak bezbłędnie posługuje się perspektywą personalną z punktu widzenia konkretnych bohaterów. Jak wspomniałam wcześniej, system magiczny jest dość mętny i przez część ludzi uważany za bajdy i mity. Pech chce, że ogarnięcie tego systemu magicznego jest konieczne przy zrozumieniu co się w ogóle dzieje w książce (np. dlaczego pewnego dnia jeden zamek wziął się i zawalił). Niestety, bohaterowie nie mają zazwyczaj o tym pojęcia, a ci, którzy jakiś mają, nie dostali swojego POV, a więc mamy bandę gości, którzy widzą jakieś zjawisko i wyciągają z niego zupełnie błędne wnioski. Czytelnik, który bardzo uważnie przeczytał wszystkie książki już siedem razy prawdopodobnie jest w stanie się domyślić o co chodziło po pewnych mało zauważalnych wskazówkach rozrzuconych na przestrzeni dziesięciu tomów. Na szczęście w ruskim fandomie znajduje się część ludzi, którzy przeanalizowali Eternę bardzo dokładnie i odkryli, o co chodziło i wyjaśnili reszcie - potem, jak się to czyta, wszystko zaczyna mieć sens, ale darzę niesłabnącym podziwem tych ludzi, którzy w ogóle wpadli na te teorie na pierwszym miejscu. I to jest niesamowicie mocna strona Eterny - można przeczytać te książki jako politoczno-militarne fantasy i to jest fajne, ale można potem spędzić potem mnóstwo czasu wczytując się w szczegóły i odkrywając ciągle coś nowego.
Ale czas wreszcie przedstawić królową filku, Kancler Gui. Jak wspominałam, rosyjski fandom Eterny jest wspaniały i przerażający jednocześnie, w tym momencie jednak bardziej wspaniały. Po rosyjsku czytam w stopniu... niezadowalającym, ale wystarczającym na moje skromne potrzeby, więc sobie teksty wszystkich piosenek przetłumaczyłam na tyle, na ile mi to było potrzebne, natomiast Разными дорогами (Różnymi drogami) byłam w stanie zaśpiewać z pamięci, zanim jeszcze wiedziałam, o czym to w ogóle mówi. (Wideo się nie przejmujcie, dużo ono nie mówi, po prostu fandom jest całkowicie zgodny, że Roke Alva wygląda przypadkiem zupełnie jak Richard Armitage). Dalej muszę wspomnieć o Брат мой, брат... (Bracie mój, bracie), znowu nie przejmujcie się Winchesterami, piosenka jest o kolejnych książętach, władcach Wielkich Domów, kiedy jeszcze czytelnicy wierzyli, że osoby, których wszyscy biorą za eorów rzeczywiście nimi są.
Kancler Gui zaadaptowała również część piosenek, które pojawiły się w tekście, z czego szczególne wrażenie wywarła na mnie Судьба моя - звездный иней (Dola moja - szron gwiaździsty), którą Roke śpiewa w drugim Jadzie przeszłości. Also, film fanowski bardzo trafny, 11/10. Są też dwie piosenki, które bardzo lubię, a które opowiadają bezpośrednio wydarzenia z książek, mianowicie wspomnianą bitwę pod Hexbergiem z Zimowego Przełomu: Романс Олафа Кальдмеера (Romans Olafa Kaldmeiera) i Роматс Ротгера Вальдеса (Romans Rotgera Valdeza). Niby ich ze sobą nie shpię, ale te kawałki są naprawdę fajne, szczególnie tekst. Przez te filki (i jeden fic) w ogóle polubiłam Valdeza.
Jedna rzecz, która mi się nie podoba, to że większość filków jest o Roke albo o flocie, a to akurat nie są moje ulubione wątki, no ale cóż, taki duży kanon, więc wiadomo, że każdy zabiera się za to, co go najbardziej interesuje. W każdym razie jeśli dzięki filkom udało mi się kogoś zachęcić do przeczytania Eterny, to będę zachwycona. (Also, jeśli ktoś włada rosyjskim jeszcze gorzej niż ja i chciałby amatorskie tłumoczenia tekstów piosenek, to też mogę się podzielić).
W ogóle mówiłam już kiedyś, że uwielbiam brzmienie języka rosyjskiego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz