niedziela, 29 kwietnia 2018

Filk

Filk to taki gatunek muzyki, w którym fani fantastyki siadają w kółeczku na konwencie, grają na gitarze i śpiewają fansongi. Tak się to rozwinęło, że nawet swoje płyty wydają i w ogóle, chociaż w Polsce one generalnie są beznadziejnie dostępne, bo to taka bardzo niszowa rzecz. Natomiast przy okazji pisania o Lackey zapomniałam o najważniejszej rzeczy, bo są nią właśnie filki. Lackey należała do tego samego kręgu zawierającego m.in. CJ Cherryh czy Leslie Fish, a więc filk jest tam silny. Istnieje piosenka filkowa, w której Lackey zrobiła cover filka Fish, który był fansongiem do książki Cherryh, więc wiecie, rozumiecie.
Heather Alexander nagrał cały album do powieści Lackey, a szczególnie do Ostatniego Maga Heroldów, zatytułowany Shadow Stalker i szczególnie muszę się podzielić dwoma moimi ulubionymi kawałkami, tzn. tytułowym Shadow Stalker i Demonsbane - oba opowiadają o Vanyelu i o jego przygodach z timeskipu pomiędzy 1 a 2 tomem. W ogóle bardzo lubię cały ten album, chociaż muzycznie te dwa kawałki najbardziej zapadły mi w pamięć. Trochę nie podoba mi się aranżacja Magic's Price opowiadająca o zakończeniu trzeciego tomu, bo jest za bardzo wesoła, natomiast sam tekst bardzo mi się podoba i szkoda, że nikt nigdy nie zrobił jakiegoś fajnego covera.
To jeden album do LHM, natomiast do twórczości Lackey generalnie jest tego więcej, nawet powiedziałabym, że często filk jest lepszy od oryginału. Do pierwszej trylogii Strzał Królowej nagranych jest co najmniej kilka rzeczy, między innymi Heralds, Harpers & Havoc, z którego pochodzi Herald's Lament o moim ulubionym bohaterze tej trylogii, oraz Lovers, Lore & Loss z epickim Battle Down (w ogóle artystka śpiewająca jako Selenay jest świetna).
Muszę też wspomnieć o albumach Oathbound i Oathbreakers, oba do trylogii Przysięgi i honor (z której w Polsce ukazały się tylko dwa pierwsze tomy, bo przecież po co wydawać ostatni). Z pierwszego albumu szczególnie podoba mi się tytułowa piosenka, z drugiego takoż, oraz epickie The Sunhawks. Filk do tej trylogii pojawia się również we wspomnianym wcześniej HH&H, czyli drugie podejście do Threes. (Pierwsze pochodzi z albumu Horse Tamers Daughter, w którym mój ulubiony kawałek to Temper of Revenge do książki, której niestety nie znam). Wspomnę jeszcze album By the sword do książki o Kerrowyn. Piosenka o niej pojawia się też w Magic, Moondust & Melancholy.
Jak widzicie, filków do Lackey jest... dużo. Nie wszystkie mi się podobają, ale właściwie w każdym albumie znajdowałam jakieś perełki, które zostawały ze mną na dłużej. Wykonanie jest proste, bo to zazwyczaj tylko wokal i gitara, ale mi się to bardzo podoba, poza tym jestem w stanie dużo dać za piosenki do moich ulubionych książek, a nawet i do tych, za którymi nie przepadam, bo bardzo często filki są lepsze niż oryginał (gorzej jak człowiek się napali na jakąś książkę z powodu swojej ulubionej piosenki, a oryginał okazuje się gówniany - bo tak mi się zdarzało zdecydowanie za często).
Ale teraz przechodzę do czegoś lepszego, czyli do wspomnianej wcześniej przeze mnie Cherryh. Bo wiecie, Cherryh to jedna z moich ulubionych pisarek, szczególnie jeśli chodzi o sf i space operę. Napisała książkę pod tytułem Stacja Podspodzie (czy też Ludzie z gwiazdy Pella, bo takie tłumaczenie jest popularniejsze) w której występuje moja absolutna truloff, kapitan Signy Mallory. A potem Leslie Fish wspólnie z Lackey napisały o niej filka Signy Mallory, który jest najbardziej tru filkiem ever. Występuje w kilku różnych aranżacjach, m.in. w Horse Tamers Daughter oraz w MM&M, jednak moim ulubionym wykonaniem jest to z Finity's end, czyli albumu w całości poświęconemu książkom Cherryh. Poza Signy Mallory chyba moje ulubione kawałki to tytułowe Finity's end i Mazianni (chociaż tak książkowo, to Mazianna nie trawię i może iść się udławić, kawał świni). Bardzo lubię też Sperpent's Reach, natomiast książka, na której wzorowana jest ta piosenka (Region Węża, jedna z najszerzej dostępnych książek Cherryh w Polsce) jest... dziwna i zdecydowanie nie polecałabym jej na początek czytania Cherryh, tak jak ja to na nieszczęście zrobiłam. Nie wiem, czy Dawson's Christian z albumu Carmen Miranda Ghost jest do książek Cherryh czy nie, ale ten kawałek też uwielbiam.
Są też inne albumy, chociaż nie wiem, czy można je konkretnie nazwać filkami, bo na przykład Minus ten and counting z 1983 opowiada o ówczesnym podboju kosmosu - począwszy od Sputnika, aż po domniemaną przyszłość. Jest też album Space heroes & other fools, który chyba nie ma związku z żadnymi książkami, a jest po prostu filkowaniem o kosmosie, z którego szczególnie polecam Pushin' the speed of light. Szczególnie niezwykłe jest dla mnie to, że te piosenki były nagrywane we wczesnych latach '80 i miały w sobie tyle nadziei co do odkrywania kosmosu. Ogromne wrażenie robi na mnie Fly Columbia, bo wiecie, to było nagrywane na długo przed katastrofą promu Columbia. Większości ludzi Columbia kojarzy się teraz właśnie z katastrofą, natomiast ten filk miał zupełnie inny wydźwięk, pozytywny i pełen nadziei.
Jeśli myślicie, że to już wszystko... to tak, na razie to wszystko. Ale jeśli jest coś lepszego od filków do Lackey i Cherryh, to są to filki po rosyjsku. Do Odblasków Eterny. Już w następnym odcinku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz