sobota, 3 lutego 2018

Redakcja cd.

Hurra, mam już zredagowane całe 4k. To prawie 1/10 tekstu. Który potem i tak będę musiała zredagować po raz drugi, bo na razie dopisuję rzeczy i wycinam bullshit, a najgorsze jeszcze przede mną. Tymczasem na arenę wchodzi moje słońce, kapitan Mila Nikolajewna Jagudina, głównodowodząca floty Nowej Azji.

Olga przemyślała to rozumowanie i dopasowała do faktów, które do tej pory znała.
– Jeśli wydarzenia były rzeczywiście tak ściśle tajne, i tak bym nie wyjaśniła nikomu, o co chodziło.
– Może. A może Liu zobaczyła, że zamierzasz coś powiedzieć, więc zaaranżowała wymazanie pamięci zanim zdążysz to zrobić. Byłaś w ściśle strzeżonym ośrodku, ja ani nikt z moich ludzi nie miał tam dostępu, więc nie mogłabyś nic powiedzieć, nawet jeśli byś chciała. Przede wszystkim jeśli nie było takiego zagrożenia, po co takie podchody? To dowód, że ostatnio prezydent ufa już tylko Wewnętrznym, a czemu miałaby się tak tajniaczyć, jeśli nie planują razem czegoś wyjątkowo paskudnego?
– W szpitalu przedstawili to jako wypadek. Zmarł anestezjolog, nie mieli ludzi, więc wysłali do zabiegu dzieciaka, który nie miał pojęcia, co robi.
– Może i to był wypadek, ale dlaczego nie mieli ludzi? Gdzie idą pieniądze na służbę zdrowia? Wszyscy na nią płacimy, a tam nadal nie ma za co kupić żarówki. I kto rozdysponowuje te pieniądze? Ministerstwo, czyli prezydent. Jak się nie obrócisz, dupa zawsze z tyłu.
Olga zamknęła oczy i potarła palcami nasadę nosa. Miała naprawdę dość i wcale nie prosiła się, żeby wciągnąć ją w tę dyskusję. Tymczasem deszcz za oknem padał coraz mocniej i w dodatku zacinał akurat na północną ścianę, więc krople tłukły o szybę z samobójczym fanatyzmem, jakby liczyły, że przebiją się na drugą stronę. Oczywiście nigdy by im się to nie udało, ale jednak szpitalne ekrany z kiczowatymi pejzażami wydawały się bardziej uspokajające. Nic dziwnego, że Mila Nikolajewna jest zdenerwowana, jeśli cały czas patrzy na coś takiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz