wtorek, 6 lutego 2018

Opisy, opisy

Miałabym duży problem z wybraniem mojej ulubionej postaci w tym tekście: czy to Olga, Mila czy Irina.

Pokój był porażający. Z prawej strony ścianę w całości stanowiła szklana powierzchnia – niewątpliwie przezroczysta tylko w jedną stronę, żeby nie zakłócać prywatności – i pokazywała ona intensywną zieleń drzew ogrodu, podkreśloną tylko sztucznym, intensywnym światłem, doskonale zastępującym słońce. Po lewej rozpościerało się różowe piekło przedstawiające urocze do obrzydzenia kotki i pieski na tle baśniowego krajobrazu. Puchaty dywan wyglądał, jakby człowiek mógł zapaść się w nim, a potem zostać pochłonięty niczym w absurdalnym podobieństwie lotnych pisaków, dalej z kolei górował masyw potężnego, drewnianego biurka pokrytego barokowymi zdobieniami. Nic jednak nie przygotowywało na wizję osoby, zasiadającej za zabytkowym meblem.
Prezydent Liu uśmiechnęła się promiennie na widok gościa i na powitanie wstała ze swojego królewskiego miejsca. Nikt nie dałby jej ponad sześćdziesięciu lat, a prawdę powiedziawszy jej twarz wyglądała na młodszą niż ta, którą Olga widziała dzisiaj rano w lustrze. Poza tym prezydent miała skośne, ciemne oczy i włosy w kolorze platynowego blondu, które doskonale maskowały każdą nitkę siwizny, jaka mogła się w nich pojawić. Wystarczyło dodać do tego elegancką sukienkę w kolorze intensywnego różu oraz imponujące obcasy – które na pewno pomagały nie utonąć w dywanie – żeby otrzymać dokładny obraz najpotężniejszej osoby w Nowej Azji, a być może i w całej galaktyce, wybieraną w demokratycznych wyborach od bitych pięciu kadencji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz