niedziela, 18 lutego 2018

Opko o Syberii

Konspekt opka został poddany wnikliwej dyskusji i w sumie to nie ma sensu, za dużo tam dziur fabularnych, które musiałabym łatać, przerabiając wszystko inne, więc meh. Poza tym kiedy pisałam to zgodnie z moim schematem struktury powieści to tego nie zauważyłam, ale ten tekst literalnie nie ma żadnego momentu kulminacyjnego, zwrotu akcji ani niczego takiego, co jest esencją opowiadania. Like, moje bohaterki idą, idą, idą, dochodzą na miejsce, koniec. Rzycie jest ciężkie, chyba wrócę do redagowania Anestezjologa (ale nie myśląc o tym za bardzo, bo jeśli w tym też znajdę jakąś krytyczną dziurę fabularną, to chyba padnę).
Pozytywna strona tego wszystkiego jest taka, że długość tekstów, które piszę (tj ok 40k słów) zupełnie nie nadaje się ani na debiut jako opowiadanie nadesłane gazecie, ani jako powieść nadesłana wydawnictwu, a więc nie nadaje się na debiut w ogóle, a skoro nie piszę kończę niczego innego, nie jestem w stanie debiutować, co właściwie rozwiązuje wszystkie moje problemy. Przynajmniej dopóki nie napiszę wreszcie Rudego opka albo Ruskich Elfów, ale to się nie stanie przez przynajmniej najbliższe dziesięć lat, co chyba przyjmuję z pewną ulgą (już samo pisanie jest ciężkie, a co dopiero wysyłanie do wydawnictw).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz