niedziela, 17 czerwca 2018

Redakcja Rubińskiego

Tak, zaszłam już bardzo daleko w redagowaniu tego tekstu. Skopiowałam go na pulpit i otworzyłam plik, najgorsze już za mną. W ogóle nie wiem, czy zauważyliście, ale to będzie jednak Rubiński, a nie Rubinsky, a może w ogóle pomyślę o jakimś innym nazwisku, bo to oryginalne było... welp, pamiątką po jednej rzeczy, która i tak nie ma już znaczenia. Natomiast nie ma sensu w świecie przedstawionym, bo mam tutaj odległą przyszłość i Imperium Sol, którym rządzi banda tradycjonalistów szczycących się, jak to nazywają się w staroziemskim języku. Wiecie, Ian Francois Rubiński, Terry Joanna Davout, Anastazja Newton... (A Terry to ofc od Terra). Again, system nadawania imion nie ma żadnego związku z fabułą, ale jest śmieszny.
Mój problem z tym tekstem jest taki: fabuła jest niechronologiczna i kolejne fragmenty wiążą się na zasadzie skojarzeń, a co gorsza nie miałam nawet czasu tego dokładnie przemyśleć, bo to był ten moment, kiedy podczas NaNo skończyłam pisać Anestezjologa, a zostało mi jeszcze ponad 10k, żeby wygrać i Rubiński to był jedyny tekst, do którego dysponowałam jakimkolwiek planem. Dlatego teraz, zanim w ogóle zabiorę się za redakcję, muszę przejrzeć tekst, zrobić listę scen i zdecydować, które wypieprzyć (jedna już jest pewnikiem), co dopisać, a wszystko poukładać tak, żeby miało sens - nie chronologicznie, bo to nie jest istota rzeczy, ale fabularnie. Na szczęście wiem już, co ma być moim midpoint, co idzie przed, a co po, więc to mi ułatwia życie.

E: Wychodzi na to, że tylko jedna scena wylatuje, a w zakończeniu będę musiała jeszcze coś dopisywać, tymczasem tekst powinien być krótszy o jakieś 2k co najmniej (ma 11,3). Niofie, czy ty możesz do cholery nauczyć się pisać treściwie? To było NaNo, ok, ale w przypadku Grzybobrania nie mam żadnego wytłumaczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz