niedziela, 10 czerwca 2018

Anime

Skończyłam oglądać anime, bo Japonia bombarduje mnie zabójczą dawką seksistowskiego i homofobicznego bullshitu, który przestałam tolerować. I po jakichś dwóch latach od rzucenia tego w cholerę dowiaduję się, że Gainax zamierza wypuścić filmową trylogię z Leijiverse. Wiecie, Leijiverse ma specjalne miejsce w moim sercu, bo to jest powód, dla którego przetrwałam pierwszy rok medycyny (tak, obejrzenie wszystkiego zajęło mi z grubsza rok) i teraz dowiaduję się, że zamierzają zrobić remake. Nie jestem zatwardziałym fanem, bardzo lubię film z 2013, dlatego mogłoby być super... Z drugiej strony boję się mieć nadzieję, że to będzie rzeczywiście coś dobrego, bo nowy LoGH okazał się śmierdzącą kupą, o której w ogóle lepiej nie wspominać i nie, ładne kosmosy i okręty nie nadrabiają za gównianą całą resztę.
Tak więc wiecie. Nie wierzę Japonii, że jest w stanie przedstawić jakąś nietoksyczną historię. Oczywiście im się zdarza, ale gdybym się miała nastawić, że to będzie zajebiste, a potem się rozczarować? To by było bardzo przykre. To nawet nie kwestia mojego rozczarowania Tanaką, chociaż fakt, że zawsze stawiałam go na piedestale jako wzór do naśladowania, a tymczasem jego oryginalne powieści okazały się... welp, może w ogóle o tym nie mówmy.
Czasami tęsknie za czasami, kiedy seksizm w książkach i filmach mi nie przeszkadzał, bo w tej chwili dostaje kurwicy w przypadku tworów, które byłby bardzo dobre, gdyby tylko autor traktował kobiety jak ludzi. Ale z drugiej strony wmawiam sobie, że jeśli więcej osób zacznie zauważać problem i mówić o tym otwarcie, to na fali wspólnego wkurwu coś uda się zmienić - ba, coś się zmienia, patrząc po Wonder Woman, siódmych Star Warsach i tak dalej, ale i tak to przypomina bardziej przelewanie oceanu wiaderkiem.

5 komentarzy:

  1. Zabawne, że piszesz o tym akurat w tygodniu, gdy Precure, seria magical girls dla małych dziewczynek, miała bardzo śmiały odcinek o burzeniu społecznych ról płciowych, z dziewczynkami-bohaterami i chłopcem crossdressującym bo lubi. Mały i pewnie na dłuższą metę nieistotny krok, ale mocno odważny.
    Also, anime i tak na dłuższą metę jest lepsze ze swoimi atrakcyjnymi, ale też mającymi własne problemy, życie i kopiącymi tyłki laskami. W zachodnich komiksach nawet ta babka która wymyśliła jakże postępowy termin fridging, zrównała jakiekolwiek śmierci postaci kobiecych bo bagina, niezależnie czy faktycznie były akcesorium czy bohatersko się poświęciły, co zawsze będę mieć jej za złe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może zaszła niezamierzona ironia, ale jak pisałam, anime nie oglądałam od dłuższego czasu i nie zamierzam do tego wrócić. Raz spróbowałam przy LoGH-u i to był duży błąd. Natomiast jeśli chodzi o ukrytą homofobię i queerbaiting, to zrobiłam ragequit po Yuri on Ice.
      A widzisz, w takim razie dobrze trafiłam, nie tykając zachodniego komiksu. Co prawda słyszałam, że tam się jakiś bullshit dzieje, ale styczność miałam z dwoma filmami Marvela na krzyż i jakoś nie ciągnie mnie, żeby zapoznawać się bardziej. Idk, może jak wypuszczą więcej filmów takich jak Pantera, ale na razie nie mam na to nerwów.

      Usuń
    2. (W ogóle magical girls traktuję trochę osobno i bardzo żałuję, że nigdy to nie był mój gatunek i swego czasu nie obejrzałam tego więcej. Sailorki to był naprawdę power move i jedna z lepszych rzeczy, które Japonia wymyśliła pod tym względem).

      Usuń
    3. No widocznie za złe anime się zabrałaś, bo ja nawet ostatnio oglądałam kilka takich które miały obsadę w większości złożoną z dziewczyn i które nie były tylko idealnymi lesbijskimi utopiami jak te o idolkach, np. Rolling Girls, Galko-chan, Yamamoto Yohko czy Land of the Lustrous (tu większość ludzi interpretuje bezpłciowych bohaterów jako dziewczyny). A może po prostu nie lubisz anime ;)
      Co mi przypomina, że jest taki grupowy blog, którego nie czytam regularnie, ale czasem zaglądam, Anime Feminist - analizują tam chińskie bajki, czasem nawet te seksistowskie, pod tym kątem właśnie.
      Ech, zachodni komiks jest megadobry, źle się pewnie wyraziłam, to aktywistki w nim posysają. Aktywiści zresztą też. Sensownych bohaterek kobiecych jest na pęczki, ale też zależy co kto lubi - bo ja na przykład wolę te obcisłe, odsłaniające wiele stroje, ale wiem, że nie każdemu się podobają.
      Magical Girls tak naprawdę są pod kilkoma względami mocno seksistowskie, bo posługują się i wtłaczają dzieciom płciowe stereotypy, na co szczególnie narzekają japońskie feministki - aczkolwiek wszyscy ich fani jakich osobiście znam (zachodni, oczywiście) są całkiem mocno lewaccy, więc ¯\_(ツ)_/¯

      Usuń
    4. Wiesz, mi tu nawet nie chodzi o to, czy są anime z dużą ilością silnych bohaterek, bo wiem, że są. Raczej o to, że nawet w takich produkcjach było przynajmniej kilka motywów, które były bardzo nie w porządku i przyprawiały mnie o zgrzytanie zębów. Jasne, z książkami jest podobnie, ale jednak książek znam więcej nietoksycznych i to wcale nie z tego powodu, że anime obejrzałam dziesięć na krzyż. Przyznam, że o idolkach nic nie oglądałam, ale czy generalnie idolkowy biznes nie jest wielkim seksistowskim bagnem, jeśli chodzi o kulisy?
      (To że w oglądaniu anime zaczął mi przeszkadzać animcowy humor to inna kwestia).
      Tu chyba jest pies pogrzebany, bo dla mnie te kuse stroje z cyckami i tyłkiem na wierzchu i walczenie w dziesięciocentymetrowych szpilkach są nie do przejścia. No, to akurat nie jest domena samego zachodniego komisku, bo z grami mam ten sam problem.
      Ad. magical girls - fakt, wtłaczają płciowe stereotypy, ale ja akurat je doceniam dlatego, że nawet w świecie płciowych stereotypów w jakich żyjemy istnieje girl power i można jednocześnie być dziewczyńską i walczyć. No i dziewczyńska przyjaźń - dla niektórych ludzi wciąż jest zagadką, że grupa dziewczyn/kobiet jest w stanie się przyjaźnić, a nie wbijać sobie nawzajem szpile i kłócić się o chłopaka. Dlatego wiem, że magical girlsy można różnie interpretować, ale dla mnie akurat mają dobre przesłanie.

      Usuń