czwartek, 29 marca 2018

Ruskie elfy - bohaterowie

Ten projekt ma miliard bohaterów i im dłużej o nim myślę, tym więcej ich się pojawia i tym bardziej rozwijają się ich wątki. Kontrolę nad tym wszystkim straciłam już dawno temu i ogarnięcie tego w czymś w rodzaju sensownego konspektu graniczy z niewykonalnością. Moim głównym problemem jest to, że ich wszystkich, nawet największe świnie, bardzo lubię i chciałabym ich wszystkich wykorzystać w pełni, ale nie ma pojęcia, jak sklecić te wszystkie rozpełznięte wątki w sensowną całość - nie chciałabym skończyć jak Martin, a potem umrzeć, zostawiając spadkobierców z sagą, której w żaden sposób nie da się domknąć. Niżej opisałam góra 1/5 całej obsady, a i tak post wyszedł nieracjonalnie długi, co trochę mnie uświadomiło, na co się porywam.

Główna oś fabuły jest taka: w Legendarium był sobie car Aleksy Wielki, który miał trzy córki, Aleksję, Irinę i Swetlanę. Zapoczątkowały tradycyjny motyw trójki rodzeństwa, kolejno władcy, dowódcy i poety, alternatywnie nazywanych wkurwioną, rozsądną i artystyczną. Obecna wielka księżna ma trzech synów, dlatego ludzie dopatrują się paraleli między tą sytuacją a historią Aleksego Wielkiego. Cała intryga Legendarium wynikła stąd, że car został zamordowany, rządy po nim odziedziczyła Aleksja i wpadła w nastrój "wdeptać wrogów w błoto kopytami naszej kawalerii", na co Irina jako pierwszy marszałek próbowała protestować, trochę się pokłóciły, ale Irina w końcu stwierdziła, że ok, ty tu jesteś carycą, a ja tylko sprzątam, nic mnie to nie obchodzi. Swetlana pisała smutne wiersze. Skończyło się marnie, tzn tym, że wszyscy wyginęli, a Aleksja jako jedna z pierwszych, zostawiając nieziemski syf do ogarnięcia siostrze, którą przez poprzednie dwadzieścia lat ciągle podejrzewała o próby uzurpacji.
Obecnie sytuacja w pierwszej chwili wygląda podobnie: Fiodor jest następcą wielkiej księżnej i zajmuje się polityką, Dymitr dowodzi armią, a Aleksy maluje smutne obrazy. Z tym że Fiodor i Dymitr dogadują się całkiem dobrze, Fiodor jest o wiele spokojniejszym i rozsądniejszym gościem i w przeciwieństwie do Aleksji nie traci połowy czasu na rozważania, czy młodsze rodzeństwo nie chce go pozbawić tronu.
Głównym bohaterem jest młodszy syn wielkiej księżnej, Dymitr Aleksiejewicz, przy czym wykorzystuję zabieg, którego zwykle nie używam, to znaczy nie piszę z jego perspektywy, tylko opisuję go oczami innych. Tak samo zresztą z drugim głównym bohaterem, grafem Michajłowem. Swoją narrację dostaje tylko marszałek Tietiuchin, chociaż tu też ma pewien problem, bo zarówno on, jak i Michajłow, pojawiają się w fabule dopiero gdzieś od drugiego tomu. Jak mówiłam, mam duży problem z ogarnięciem strategicznym tego tekstu.

Dymitr Aleksiejewicz to dobry, bardzo lubiany dowódca, głównie dlatego, że wie, że marszałek Tietiuchin bardziej zna się na dowodzeniu, więc Dima słucha się swojego najlepszego funfla bez dyskusji. Jest dość energiczny, żywiołowy, łatwo się w wkurwia i idzie na gołe klaty z każdym, kto obraża jego funfli. Jeśli na czymś mu zależy, idzie jak przecinak do ustalonego celu i ma bardzo dużo samozaparcia, ale według powszechnej wiedzy, kiedy wraca z kampanii i musi siedzieć w stolicy działa na autopilocie i nie ma z niego za dużo pożytku. Jeśli chce, potrafi być czarujący, ale też bardzo dobrze wykorzystuje to, że większość arystokratów ma go za tępego żołnierza, który spsił się przez te wszystkie lata - potrafi komuś wygarnąć, co o nim myśli, a wszyscy tylko pokiwają głowami, bo no tak, tego można było się spodziewać po prostym żołnierzu. Dymitra Aleksiejewicza bardzo to bawi i generalnie ma dość rozwinięte poczucie humoru, jeśli chodzi o szydzenie ze świętego porządku rzeczy. Fiodor uważa, że to zły wpływ tego plebsa, marszałka Tietiuchina, i bardzo boleje, że Dymitr był giermkiem kolejnego plebsa, margrafa Obmoczajewa.
Najlepszy funfel Dymitra, Nikolaj Wasylewicz Tietiuchin, jest plebsem i się z tym specjalnie nie kryje. Lubi smacznie zjeść, dobrze się wyspać i jest bardzo przyjazny wobec ludzi. Na dworze przestrzega wszystkich norm dobrego zachowania, bo nie zależy mu, żeby wkurzać arystokrację, ale nie przywiązuje do tego dużej wagi. Generalnie jest bardzo spokojnym człowiekiem i mało czym się denerwuje, szczególnie podczas kampanii wojennej to ostoja opanowania, dlatego żołnierze go uwielbiają i wierzą w niego jak w Stwórcę. Jak w przypadku większości spokojnych ludzi, jeśli komuś rzeczywiście zdarzy się przegiąć pałę, to zostanie tak zaorany, że ślad po nim nie zostanie, obojętnie jakie stoją na drodze przeszkody - a najskuteczniej przegiąć pałę, wycinając świństwo któremuś z funfli Nikolaja. Giermkiem marszałka jest Dymitr Aleksiejewicz Michajłow i dla uproszenia sprawy Tietiuchin mówi na niego "Mitia", a na Aleksiewa "Dima".
Dymitr Aleksiejewicz Michajłow to dziedzic margrafa Michajłowa, który przez dziadka jest kuzynem Aleksiewów. Cała rodzina jest znana z nienagannego wychowania i posiadania stosów złota. Ich sposobem bycia jest demonstrowanie każdemu absolutnie lodowatej uprzejmości. Nikt specjalnie im nie ufa i są podejrzewani o wszystkie machlojki i spiski ever, ale nie da się ich pozbyć, bo mają tyle hajsu, że praktycznie utrzymują Wschodnią Armię. Dymitr Aleksiejewicz w wieku lat dziewiętnastu jest już w pełni wytresowanym Michajłowem i nikt go nie lubi poza Nikolajem Wasylowiczem, który zupełnie ignoruje zianie lodem, a za to twierdzi, że trzeba go nakarmić i pocieszyć.

Dalej wszystko się trochę rozbija na poszczególne wątki i każdy z powyższych ma w swoim otoczeniu grupę kolejnych postaci. Jest więc Stanisława Zarzeczna, psiowczyni i wdowa po marynarzu, która wyrusza do stolicy, żeby zapewnić lepsze życie swojemu synowi, Rasławowi. Koło księcia Aleksiewa kręci się Maksym Nikolajewicz Muserski, dandys i elegant, najmłodszy syn, który nieoczekiwanie dla wszystkich odziedziczył po ojcu jeden z największych majątków Aleksji i zajmuje się teraz trwonieniem hajsu. Jest też Anastazja Dmitriewna Wierbowa, drugie dziecko grafa Wierbowa, z rodu znanego z dużej ilości hajsu i bycia plebsami i dorobkiewiczami, którzy otrzymali tytuł marne trzysta lat temu i teraz myślą, że mogą udawać prawdziwą szlachtę. Oficjalnie są jeszcze bardziej nielubiani niż Michajłowowie, bo Michajłowów wszyscy się boją, natomiast na Wierbowów patrzą z góry. W kółkach wojskowych obracają się generałowie Swetlana Fiodorowna i Aleksy Fiodorowicz, bliźnięta zmarłego bohatersko marszałka Sokołowa, przy czym grafina jest cynicznym manipulatorem bez krzty empatii, a jej brat palantem. Poza tym w Południowej Armii służy też krasnolud Olaf Larsen, pułkownik, który nie został do tej pory generałem tylko dlatego, że krasnoludom wstęp wzbroniony.
Głownie skupiam się na historii elfów, ale pojawi się z biegiem czasu również reprezentacja przeciwnej strony barykady, tj smoków. Albert Reinhard von Wendlingen to jeden z licznych młodszych kuzynów królowej Ejmanii (wysp) i rycerz Zakonu Świętego Bernarda. W armii Fremdmarku (małego kraju w głębi kontynentu, dzielącego kawał granicy z Aleksją na wysokości ziem Michajłowów) służy generał Wolfgang Ackerman, zmęczony życiem człowiek, też z plebsu, w dość podobnej sytuacji co marszałek Tietiuchin, ale mający serdecznie dość tego wszystkiego i rozważający poddanie się do dymisji. Jego wiernym fanem jest adiutant Otto Walter von Delmenhorst, młodszy brat jednego z bardzo dobrze sytuowanych arystokratów, ostrzącego sobie zęby na fremdmarski tron.

Pozostałością z czasu, kiedy pierwszy raz wymyślałam to uniwersum, jest książę Aleksiew, ale charakter zmienił mu się właściwie o 180 stopni, bo ze zemoszonego, biednego księciunia stał się wkurzonym generałem szydzącym z innych ludzi dlatego, że mają go za zbyt głupiego, żeby z nich szydził. Natomiast drugi bohater... no cóż, przeszedł próbę lat bez szwanku i bez żadnej większej zmiany. Dowódca kawalerii w awangardzie Południowej Armii, Sergiusz Aleksiejewicz Siwożelez jest bardzo prostym w obsłudze elementem ofensywnym, świetnym szermierzem i najabsolutniejszym gryfonem ever. Bardzo lubią się z generałem Aleksiewem, a z biegiem czasu Sieroża wykształci też pewną dość niedwuznaczną relację z margrafem Aleksym Lwowiczem Biereżkiem i jego żoną Lizawietą Aleksiejewną. Imię Sergiusz nie figuruje na liście Siedmiu Imion, Które Szanujący Się Elf Może Nadać Dzieciom, bo tak naprawdę Siwożelez nazywa się Aleksy Aleksiejewicz, ale wyjątkowo zgorszył się matką, która tak pojechała po tradycjonalistycznej bandzie, więc sam sobie zmienił imię na Sierożę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz