sobota, 17 marca 2018

Lista bbc część 2.

Ciąg dalszy komentowania listy bbc, tym razem mam trochę książek dla młodszych czytelników, a trochę czego innego.

LM Montgomery: Ania z Zielonego Wzgórza
Boru dzięki przynajmniej na tej liście figuruje pierwszy tom, a nie cała seria, której poziom spadał drastycznie acz sukcesywnie wraz z kolejnymi powieściami i ostatnich dwóch tomów chyba nawet nie przeczytałam. Natomiast pierwsza część jest na pewno klasyką i rzeczą tak popularną, że każdy jeśli nawet nie czytał, to wie, o co chodzi. A przeczytać warto, chociaż nie wiem, jak odebraliby tę książkę dorośli, którzy nie mieli z nią styczności w dzieciństwie, bo może patrzę z perspektywy sentymentu i mi Ania kojarzy się głównie z miłą opowieścią o nieco naiwnych dziecięcych marzeniach, które jednak zazwyczaj się spełniają (acz trudno mieć to autorce za złe). No i śmierć sami-wiecie-kogo jest w sumie kanonem tragicznych śmierci w literaturze.

A de Saint-Exupery: Mały książę
Tej książce bardzo zaszkodziła popularność, dopatrywanie się miliardowego dna i uważanie tej powiastki dla dzieci za skarbnicę wszelkich życiowych mądrości. Sama ona jest oczywiście fajną lekturą dla dzieci, ale wiecie... to dość prosta bajka. Ładnie napisana i można się w niej dopatrywać wielu symboli, ale to nadal bajka i budowanie na jej podstawie swojego światopoglądu/ gloryfikowanie jej jako uniwersalnego życiowego przekazu nie różni się za bardzo od napawania się głębokimi mądrościami Coelho. Szczerze mówiąc traktowanie tej książki jako wielkiego dzieła psychologiczno-filozoficznego z transcendenalnymi metaforami na temat miłości i człowieczeństwa dość mocno mi ją obrzydziło. Aha, i Róża wcale nie jest alegorią całego kobiecego rodu, serio (a jeśli autor rzeczywiście miał to na myśli... no, to powinien był za życia wyjść z domu i spotkać jakąś kobietę).

AA Milne: Kubuś Puchatek
Dalej kanon lektur, tu chyba nie mam do powiedzenia nic ponad to, że Kubuś Puchatek jest na tyle rozpowszechnioną i rozpoznawalną wszędzie ikoną kultury, że naprawdę wypada chociaż raz przeczytać tę książkę i wiedzieć, skąd on się wziął.

FH Burnett: Tajemniczy ogród
To też była kiedyś lektura i mam nadzieję, że nadal jest, bo wspominam ją bardzo pozytywnie. Jako dziecko szczególnie zapamiętałam niesamowity klimat starego, ogromnego domu i ogrodu, a z perspektywy czasu widzę też całkiem ładny wątek konfrontacji bogatych, rozkapryszonych dzieci z biedniejszymi ludźmi, który to wątek został rozegrany całkiem sprawnie, chociaż może z mocną idealizacją.

Właściwie na liście znajduje się zaskakująco dużo książek dla dzieci, bo poza wymienionymi czterema mamy jeszcze Hobbita i Narnię, które już omawiałam, a także Wodnikowe Wzgórze i Charliego i fabrykę czekolady. Co o tyle dziwi, że lista była reklamowana czymś w stylu "większość ludzi nie przeczytała nawet sześciu książek z tej listy", a dam sobie rękę uciąć, że jednak większość dorosłych miała przynajmniej połowę z tych książek dla dzieci przerabianych w podstawówce. Z uwag, to może spodziewałabym się tu jeszcze Pinokia, ale pamiętam, że mi samej nie przypadł do gustu, więc cieszę się, że nie umieścili go kosztem którejś z wyżej wymienionych książek.
A teraz jeszcze kilka powieści z innych kategorii, których nie miałam gdzie wstawić:

D Mitchell: Atlas chmur
Powieść będąca oryginałem głośnej adaptacji, która ukazała się jakiś czas temu i której nie widziałam. Sama książka wywołała furorę i inne takie, spotkałam się z miliardem pozytywnych komentarzy, nastawiłam się pozytywnie, dlatego bardzo się rozczarowałam. Zabieg z matrioszkowymi opowieściami może fajny, ale jak dla mnie przekombinowany i autor poległ stylistycznie. Zainteresowała mnie może połowa historii, część wyjątkowo mnie irytowała (szczególnie ta o Zachariaszu i ta o domu spokojnej starości), a radykalne zmiany stylu narracji u kolejnych narratorów były dla mnie zbyt mocnym sileniem się na różnorodność i autor (a może i tłumacz) miał za słaby warsztat, żeby to udźwignąć - szczególnie narracja Zachariasza była dla mnie niestrawna. Z perspektywy pisarza widzę ten genialny, zajebisty pomysł na konstrukcję fabuły, na który autor wpadł, ale potem nie udźwignął tego i wykonanie nie dorównało koncepcji. Gdyby to połączyć z falą zachwytów na temat tej książki to jestem srogo rozczarowana.

D Brown: Kod Da Vinci
...Co ta książka robi na tej liście vol. 2. Kto uznał, że płytkie czytadło o spisku, typowa literatura pociągowa i nawet nie jakiś wybitny przykład powieści sensacyjnej/ kryminalnej to właśnie to, co warto ludziom polecić? Przypomnę, na tej liście nie ma Pratchetta, nie ma Agathy Christie, ba, tu nawet nie ma Larsona ani Kinga, skoro koniecznie chcemy sensację i kryminał. Ale znalazło się miejsce dla autora książki o Iluminatach mordujących papieży. O samej książce nie jestem w stanie nic powiedzieć, bo była tak generyczna, że zupełnie wyciekła mi z pamięci. Pamiętam tylko, że bohaterowie byli w jakiejś jaskini. Good job, bbc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz