piątek, 21 czerwca 2019

Dragon age

Żeby poczuć się usprawiedliwioną z powodu tego, że nie piszę ficzka, postanowiłam napisać notkę na bloga. O Dragon age'u. Bo są ludzie, którzy jeszcze nie grali i chciałabym im pomóc dokonać najważniejszego wyboru życiowego pt. w którego DA zagrać najpierw.

Dragon age: Origins - pierwszy, klasyczny i dla niektórych jedyny słuszny. Na pewno stanowi pewne wyzwanie, poza tym wyjaśnia sam początek i clou tego, co się w ogóle działo, pomioty i te sprawy. Z fabularnego punktu widzenia - prowadzę konkurs pod tytułem "w jakim początku Strażnik ma najbardziej przesrane" i powiem wam, że zacięta walka rozgrywa się między początkiem jako mag i początkiem jako miejski elf, ale nie grałam jeszcze bezkastowym krasnoludem, więc zwycięzca może wyłonić się niespodziewanie. Tak, moja ulubiona rozrywka czyli wkurwianie się na problemy społeczne fikcyjnego świata bo uderzają zdecydowanie blisko domu ma się jak najlepiej. Also, ktoś kto nie grał w Origins prawdopodobnie nie doceni jak bardzo nienawidzę tych zasranych hipokrytów Szarych Strażników i dlaczego uważam że Duncan był tam prawdziwym antagonistą.
To powiedziawszy, muszę dodać, że jak na razie nie udało mi się przejść Origins ani razu do końca, nie mówiąc już o bogatej liście dodatków. Raz, że, jak pisałam, gra nie jest wcale łopatologiczna i trzeba rzeczywiście opracowywać strategie walki i mówię to walcząc na normalnym, podczas gry na tym samym etapie w Inkwizycji narzekałam, że koszmarny jest za łatwy. Dwa, że tak jak niektóre wątki bardzo mnie ruszają i mam parę ulubionych postaci (Leliana, Zevran, Wynn), tak ogólny poziom emocjonalny określam na bardzo umiarkowany. Po części dlatego, że naprawdę ciężko mi stworzyć postać Strażnika, która po przejściu prologu nie byłaby w najlepszym razie skrajnie wkurwiona, w najgorszym psychopatą. I zdecydowanie w wielu momentach brakuje mi opcji dialogowej "walcie się wszyscy".
Ogólnie 6/10, gra na pewno bardziej spodoba się tym, którzy chcą sobie pograć i mieć jakieś wyzwanie, a mniej tym, którzy szukają inspiracji fabularnych.

Dragon age 2 - od razu ostrzegam, to jest najbiedniejsza gra ever, ganiasz w kółko i od nowa po czterech mapach na krzyż i odwiedzasz trzy dungeony. Grafika... prawdopodobnie poczyniła pewien postęp od Origins, ale znów, kiedy widzisz cały czas te same ściany to w pewnym momencie zaczynasz dostrzegać wszystkie ich mankamenty. A szkoda, bo sama koncepcja Kirkwall jest absolutnie zajebista i tru. Nawet przy tak marnej grafice czuło się klimat tego miejsca, więc gdyby ktoś nad tym usiadł, to miasto robiłoby absolutnie niesamowite wrażenie. Scena w której Hawke&co wpływają do portu? To miało taki potencjał i tyle rzeczy można było z tym zrobić! A jakby tego było mało, grę można przejść w jeden luźniejszy weekend. Pierwsze przejście zajęło mi jakieś 30h (na normalnym), a dopiero uczyłam się wtedy mechaniki gry.
Co więc sprawia, że jest to moja absolutnie najukochańsza część DA ever? Ludzie, cały ten hajs zaoszczędzony na lokacjach, grafice i długości rozgrywki poszedł w scenariusz. Część z was już to słyszała, ale naprawdę, czytałam dobre powieści, które miały słabsze fabuły niż ta marna, krótka gra. Bez spoilerów, ale wątki postaci pobocznych? Nie wiem, co jeszcze dałoby się z nich wycisnąć. To jedne z najlepiej przemyślanych postaci, które w dodatku mają kluczowe znaczenie dla fabuły, a nie są tylko randomami biegającymi za Hawkiem ze swoimi sidequestami. Kocham ich wszystkich. Ale to nie koniec, bo drugą rzeczą, która mnie zabiła, to wątek główny. W Origins walczymy z większym złem w postaci plagi pomiotów, tak? Tutaj nie ma głównego złego, tutaj tak naprawdę wpadasz do poronionego systemu i możesz albo płynąć z prądem, albo z nim walczyć, ale cokolwiek zrobisz, i tak ktoś z twoich przyjaciół nigdy ci tego nie wybaczy, zginą ludzie i wszystko się spieprzy, możesz tylko mieć nadzieję, że spieprzy się odrobinę mniej. To jest historia tragiczna, często nie wybaczająca błędów i za pierwszym razem bardzo się stałam wszystkich ratować... żeby za drugim razem stwierdzić, że walę to, przecież gorzej nie może już być. Było gorzej.
Nie wiem, dlaczego ta fabuła mnie tak uderzyła. Może dlatego, że skoro jako gracz współuczestniczymy w tworzeniu historii, mamy wrażenie, że nie, nie dało się tego w żaden sposób lepiej poprowadzić i porażka jest bardziej osobista. Nie mówiąc już o tym, że gry zazwyczaj przyzwyczają nas do wszechmocności głównego bohatera, tymczasem Hawke ok, jest kozakiem, ale tak naprawdę na coraz więcej rzeczy nie ma wpływu.
No i sama problematyka - tu nie ma konfliktu my vs większe zło, ale coś o wiele bliższego i bardziej realnego. Tzn okej, jestem team Anders i dla mnie templariusze to jest większe zło, ale z drugiej strony całkowicie rozumiem pogląd Fenrisa i jestem w stanie kochać oba moje słoneczka w tym samym czasie. Oni mogliby być świetnymi funflami, ale ich osobiste historie i doświadczenia ustawiają ich po dwóch absolutnie przeciwnych stronach konfliktu. Co jest świetne. Tak właśnie tworzy się dobrą fabułę.
Rozumiem, jak ludzie wieszają psy na DA2, bo to nie jest coś dla ludzi, którzy chcą wyzwania z rozgrywki. Ale ja jestem pisarzem, przyszłam po dobrą fabułę i traumę do końca życia, co dostałam w szokującej ilości, 11/10.

Dragon age: Inkwizycja - moja pierwsza gra z tej serii, którą nabyłam, bo bardzo mi się podoba grafika. Która jest naprawdę warta obejrzenia. Raz, że jest ładna, ale poza tym prezentuje również lokacje o różnym klimacie, które naprawdę poruszają wyobraźnię, a na dodatek jeden z najbardziej realistycznych modeli średniowiecznego zamku ever. Będę w przyszłości pisać post na temat researchowania na podstawie gier i po to właśnie jest ta odsłona. Potrzebujecie napisać scenę napaści w starym lesie? Sielską wioskę w dolinie? Bohatera zamarzającego na lodowej przełęczy? Piaskowe pustkowie na którym nie ma absolutnie nic niczego? Nie musisz już sobie tego mozolnie wyobrażać, bo pół godziny z Inkwizycją i klawiszem prt scr da ci całą tonę materiałów! Poza tym gra jest na tyle wielka, że w tej chwili przechodzę ją równolegle po raz czwarty i piąty, a nadal mi się nie znudziła.
To rzekłszy, ostrzegam wszelkich graczy, że ta odsłona jest o wiele prostsza od poprzednich, nawet taki laik jak ja był w stanie kosić na najwyższym poziomie trudności, a pochodzące z dodatków Próby, w tym najlepsza Równa Ziemia, stanowią tylko umiarkowane wyzwanie. Finalny boss jest wyjątkowo marny, chociaż dodatki już trochę wyżej stawiają poprzeczkę i tam rzeczywiście trochę się musiałam napocić. (A dodatki są naprawdę dobre. W sumie Głębokie Ścieżki były trochę meh, ale Szczęki Hakkona i szczególnie Intruz bardzo mnie ruszyły, bardziej niż zakończenie podstawki).
Poza tym jak ktoś przyszedł grać w Inkwizycję zaraz po DA2, to może być więcej jak bardzo zdegustowany i zirytowany. Znowu walczymy z Wielkim Złym. Konflikt magowie vs templariusze został nawet nie tyle spłycony, ile wywalony do kosza. Gdzie w akcji zaginął redemption arc Cullena? Czemu nie mogę powiedzieć Vivienne co myślę o jej poglądach? Czemu nie mogę ohajtać się z Dorianem? Czemu Kasandra jest hetero? Tak naprawdę większość bohaterów nie ma żadnego wpływu na fabułę. Tak, poszczególne sidequesty mogą być świetne i naprawdę wsiadające na psychę, ale tak naprawdę nie mają żadnego związku z główną osią fabuły, co razi szczególnie w porównaniu z poprzednią odsłoną. Tak samo: wszyscy wyruszają bronić istnienia świata, więc jeśli dostatecznie dużo czasu będą ze sobą przebywać, wszyscy staną się najlepszymi funflami. Nie za to walczyliśmy i ginęliśmy. W DA2 bohaterowie byli kolczastymi kulkami, ale właśnie z tego powodu stawali się interesujący i niektórzy po iluś godzinach włóczenia się razem mogli co najwyżej stać się dla siebie nawzajem jeszcze większymi świniami. W Inkwizycji każdy prędzej czy później rozpływał się w bezkształtną różową masę.
Jasne, Kas nadal jest miłością mojego życia, a Doriana broniłabym przed całym złem świata, ale z jakiegoś powodu to nie oni są głównymi bohaterami mojego ficzka. To znaczy będą, ale to już pod postacią AU DA2-style. Bardzo się na nie cieszę.
Ciężko mi nie polecić tej gry, bo po 400h spędzonych tylko w niej byłoby to hipokryzją, ale miejcie na uwadze, że niektóre rzeczy po prostu w niej nie działają i można się zawieźć. 8/10, przy czym dodatki są naprawdę dobre.

2 komentarze:

  1. Tym razem skomentuję krótko:

    Czy to część twojego niecnego planu, aby wkręcić mnie w DA?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja? Ja jestem niewinna i do niczego się nie przyznaję.

      Usuń