poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Śmierć

moich ficzków.
Oczywiście, że postanowiły zdechnąć jak tylko nadeszły święta i teoretycznie miałabym miliard czasu na pisanie. Napisałam 8,5k ficzka, w którym gnębię Andersa i Anders się tam tak naprawdę jeszcze nie pojawił... Od 8,5k jestem na pustyni. I na pustyni dialogowej, bo to POV Fenrisa i oczywiście że on się do nikogo nie odzywa, bo przecież po co miałby, skoro w pobliżu nie ma Hawke. Tzn okej, jego narracja jest zabawna (tzn wiecie, w mojej definicji zabawności) ale trochę się wkopałam z planowaną długością tego tekstu, bo nawet nie zaczęłam moich słońc gnębić porządnie. Meh. Dajcie mi już październik, potrzebuję nasztachać się ciężką amunicją.
Also, zaczęłam redagować Grzybobranie i z jednej strony nie jest tak źle, jak się spodziewałam, ale z drugiej nie wiem, czy rzeczywiście chcę to gdziekolwiek wysyłać, bo nawet na moje standardy mam wrażenie, że trochę pojechałam po bandzie. Tzn nie jeśli chodzi o paskudztwa i las pożerający ludzi, to nadal jest super, ale w kwestii character arcu głównego bohatera.
Może pójdę po raz czwarty przechodzić Dragon Age'a? A jak skończę, to wszystkie dylematy same się rozwiążą w międzyczasie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz