sobota, 23 marca 2019

To się mnoży

Więc, teraz piszę nie jeden ficzek, a dwa. To znaczy w jednym rzeczywiście przeprowadzam proces wprowadzania słów do Worda, drugi na razie zostawiłam i pozwalam mu dojrzeć. Jestem tak bardzo zachwycona tym ficzkiem! Ten świat jakby został stworzony specjalnie dla mnie i jest w nim tyle sposobów na zniszczenie bohaterów jednocześnie ich nie zabijając. Czuję, że doskonale moje rzemiosło, które potem w całej sile wyładuję w Rudym. Poza tym doskonalę też fakt, że narrator kłamie czytelnikowi w żywe oczy. No, może nie kłamie, ale przemilcza kluczowe informacje, o których on wie, ale nie uznał za stosowne się podzielić. Poza tym kłamie też z tego powodu, że jest złośliwym, uprzedzonym gnojkiem, ale w tym już miałam pewne doświadczenie.
Tak, ficzek rozwija się bardzo dobrze i jestem z niego zadowolona. Pomaga mi też to, że od początku nie zamierzam przejmować się pacingiem i punktami konspektu, bo to miało być stricte ćwiczenie stylu i narracji (poza tym chcę gnębić ulubionych bohaterów), więc odpada mi jedna rzecz, którą zazwyczaj się przejmuję. Ostatni czas miałam dość zawalony Poważnymi Rzeczami Dorosłych Ludzi, ale mam nadzieję, że od przyszłego tygodnia wszystko się uspokoi i będę mogła zająć się tym, co naprawdę ważne w życiu.

2 komentarze:

  1. Dawno żem nie komentowała ;)

    Zazdroszczę energii do pisania, mnie niestety combo praca+uczelnia+pisanie trochę na razie przytłacza.

    Fanfiki są w ogóle spoko do wypróbowania nowych technik, stylów, dziwnych pomysłów i rozwinięcia warsztatu, bo nie trzeba się przejmować, czy to ma sens, czy to tu pasuje i rozważać każdego zdania.

    Mam nawet taką mini-historię z fanfikami ze swojego życia. Jak byłam mała to pisanie ich w ogóle mnie nie kręciło i się tym martwiłam, bo na forach internetowych ludzie mówili, że to tak świetnie rozwija i najlepiej przed stworzeniem własnego tekstu wyprodukować x fanfików.

    Za to obecnie, jak już wiem, że według niektórych prawdziwych-i-poważnych-autorów fanfiki to zło i nisczą kreatywność, i tak piszę głównie niezbyt dobrze zakamuflowane ficzki xd

    Poza tym też ostatnio próbuje eksperymentować z niewiarygodnym narratorem, jeszcze w czasie teraźniejszym. Z tym pierwszym mi trochę nie idzie, ale za to czas teraźniejszy zaskakująco mi podpasował o.O

    A Poważne Rzeczy Dorosłych Ludzi są głupie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwalę sobie niemanie pracy i bycie pasożytem. xD Also, zdążyłam uwalić zaliczenie z endokrynologii, ale nadal uważam, że było warto.

      Nie wiem, czy ludzie jeżdżący po fanfikach mnie bardziej wkurzają czy bawią, ale miałam kiedy nawet zapisany na tumblrze taki post, który wyjaśniał, dlaczego wszystko jest fanfikiem. Poza tym jak będziesz mówić ludziom, że piszesz fanfik do Słowackiego, to tak nieoczekiwany atak może ich całkowicie rozbroić i wytrącić wszystkie argumenty.

      Moja historia z fanfikami jest dość długa i tak naprawdę pisałam je przez większość mojej kariery literackiej, a teksty autorskie to tak może od 3-4 lat. Dlatego teraz trochę na nowo odkrywam pisanie fanfików, poza tym bardzo sobie chwalę to, że już od samego początku mogę gnębić moich ulubionych bohaterów, bo czytelnik i tak już jest do nich przywiązany i mu zależy. xD To bardzo duża zaleta.

      Czas teraźniejszy wypróbowywałam w Rudym i naprawdę był fajny, chociaż też zależy od postaci, bo do jednych mi pasuje, do innych nie. Akurat w przypadku tego ficzka niezbyt by mi działał, ale w przypadku drugiego być może będę robiła jakieś dziwne rzeczy ze stylem.
      Natomiast kłamiący w żywe oczy narrator to moja ulubiona rzecz na świecie. W ficzku też o tyle mam łatwiej, że czytelnik wie, jak to wyglądało obiektywnie ale i tak robię co mogę. Moi dwa ulubieni bohaterowie z DA2 są tak absolutnie skrajni w swoich poglądach (i to absolutnie słusznie i z dobrych powodów), że ich krzywy sposób narracji to jest właśnie to.

      Usuń