niedziela, 2 grudnia 2018

NaNoWriMo 2018

Wszędzie wokół ludzie piszą relacje, to ja też napiszę, co mi szkodzi. Pewnie będę się powtarzać, ale whatever.

1. Napisałam 50k do 17 listopada, co było bardzo fajne (później niż w zeszłym roku, ale się nie spieszyłam, poza tym jest to o wiele wyższej jakości 50k niż wtedy), natomiast zła wiadomość jest taka, że mój wielki plan na 100k pierwszego tomu peżetki poszedł się gonić, bo od dwóch tygodni wszystko zupełnie zdechło i napisałam w sumie jakieś 8k i to z ogromnym trudem i jakości końcówki Anestezjologa, czyli marnej.
2. Nie wiem czemu nie uwierzyłam sobie za pierwszym razem, ani w sumie za drugim i za trzecim, ale to, na czym łapię największe faile, to druga połowa drugiego aktu. Do midpointu zazwyczaj wszystko mam całkiem dobrze przemyślane, idzie mi sprawnie... a potem wszystko zdycha i nie wiem, co pisać. Tak bardzo skupiam się, żeby mieć ten centerpiece wymuskany i wychuchany, że potem zostaje mi tylko "potem coś zrobią, gdzieś dojdą i będzie jakaś polityka". Tzn wiem oczywiście, co się ma dziać w tych kolejnych 40k i mogłabym wstawiać gwiazdki i pomijać te fragmenty, na których się blokuję. Tylko druga połowa tekstu jest cała jednym takim fragmentem. Skończyłoby się na tym, że napisałabym streszczenie końcówki tomu, co zresztą zrobiłam już w przypadku Anestezjologa i nie tknę redakcji tego kijem od szczotki przez najbliższe dziesięć lat.
3. Z dobrych rzeczy muszę przyznać, że gnębienie Kiryła jest jeszcze lepsze, niż się spodziewałam, dzięki temu udało mi się pobić mój życiowy rekord słów napisanych jednego dnia, kiedy to 11 listopada wklepałam 7,7k. Poza tym charakter Tale dość dobrze mi się wykrystalizował - może jest odrobinę inny, niż się spodziewałam, ale bardziej mi się podoba i ma sens. Poza tym oddałam swoje serce pisaniu w pierwszej osobie i zdecydowanie planuję więcej eksperymentów z narracją (tzn pierwsza osoba nie jest specjalnie eksperymentem, wszyscy i ich matka tak kiedyś pisali, ale odkryłam, że to może być dobre).
4. Poza tym jak zawsze nie byłoby mnie tu gdyby nie NaNowy Gdańsk team, bez którego napisanie tego tekstu byłoby o wiele trudniejsze, nie miałabym brokatu i creepy jednorożców, Kiryła nie goniłyby wilki i nie miałabym piosenki o Henryku Kwiatku.

5 komentarzy:

  1. NaNowy Gdańsk team pozdrawia! (znaczy jedna reprezentantka)

    Nie ma się co przejmować, 50k to i tak bardzo dużo, ja w ogóle nie miałam ambicji, żeby się do 100. zbliżać. Teraz jest chyba czas, aby sobie na spokojnie przemyśleć drugą część, skoro już nie trzeba się spieszyć. Może plan będzie za miesiąc, za pół roku, albo na następne NaNo.
    Albo czas na pisanie pracy magisterskiej -.-

    Ja zrobiłam gorszy fail, bo tak dobrze pisało mi się o dwójce bohaterów (Emilii i Arnoldzie), że zapomniałam pierwotny plan, według którego wszystkie trzy strony konfliktu miały mieć poświęcone mniej więcej tyle samo uwagi.


    I przypominam, kto wymyślił wilki (i w ogóle nie ma ich u siebie)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzieś muszą być ci główni bohaterowie, więc może NaNo po prostu nie chciało, żebyś została kolejnym Martinem i postarało się temu zapobiec. xD Ale trzymam kciuki, żeby udało ci się skończyć ten tekst i może niekoniecznie musiał być zgodny z planem, ale żeby cię satysfakcjonował. Ja chyba sie poddałam z próbami napisania tego tekstu do końca roku, zużyłam wszystkie siły umysłowe na pierwsze 2,5 tygodnia listopada i teraz jestem w stanie tylko oglądać gameplaye simów i grać w Dragon Age'a.

      No wiesz, musisz mieć wilki, chociażby jako przaśną metaforę! Nie może być tak, że cudze teksty wszystkie nimi zainfekowałaś, a sama się przed tym uchronilaś.

      Usuń
    2. Czym więcej o tym myślę, tym bardziej dochodzę do wniosku, że to jak przyjemnie mi się pisało o tych postaciach jest na pewno dobrym znakiem!

      Po intensywnym NaNo trzeba dać mózgowi odpocząć (to znaczy, ja odpoczywam robią research, ale nie piszę, więc się liczy)! Chociaż teraz trochę żałują, że nie mam już Simsów, bo nagle mnie naszła ochota na granie.

      A do wilków mam idealną scenę - wspominałam już chyba, że moi bohaterowie gubią się w pewnym momencie w lesie ;)

      Usuń
    3. Zbudowałam jakąś połowę zamku w Simsach i stwierdziłam, że chyba potrzebuję do tego jednak za dużo kreatywności jak na mój obecny stan... Ale za to została mi jedna misja do skończenia po raz drugi Dragon age'a, a potem chyba zacznę poważnie rozważać kupienie dodatków, bo znam już te misje na pamięć i nawet przechodzenie na koszmarnym przestaje być wyzwaniem. :C
      Tylko jak znowu się wciągnę w DA, zacznie mnie ciągnąć do zupełnie innego tekstu, ale chyba muszę to zaryzykować.

      No widzisz, po co innego miałabyś las, jeśli nie byłoby w nim wilków! Czy to w pobliżu tego fragmentu z Narkotykową Wiedźmą, który wrzucałaś, czy to inny las?

      Usuń
  2. Czyli nie tylko ja buduję w Simsach niedokończone zamki!

    To dokładnie ten sam las! Po nieszczególnie udanym (tak łagodnie mówiąc) obrzędzie satanistycznym bohaterowie zostają rozdzieleni, sama Narkotykowa Wiedźma jest z Arnoldem, który ma w mózgu GPS-a, więc jakoś tam sobie radzą, ale grupa złożona z Emilii, Steve'a i Roberta... no myślę, że potrafisz sobie wyobrazić jak te sieroty się zachowują

    OdpowiedzUsuń