sobota, 27 października 2018

Upadek

Ogarnęłam już konspekt na Rude i zostało mi jeszcze tylko dopisać parę rzeczy i poukładać retrosy, żeby stanowiły jakiś spólny wątek. Natomiast podczas pisania character arców jak zawsze zebrało mi się na myślenie. Dla trójki głównych bohaterów mam positive change arc, disillusionment arc i corruption arc, a więc widać przewagę negative change arc. Nie wiem, z jakiegoś powodu nawet jak w założeniu wszystkie moje teksty mają być pozytywne, to jak już siadam do rozpisywania ich, pisanie negative change zawsze o wiele bardziej ze mną rezonuje. Kiedyś myślałam, że to kwestia szalejącej, nieleczonej depresji, ale jak widać nie, bo nadal mam taką tendencję. Nie wiem czemu, ale upadek i katastrofa bardziej do mnie przemawiają, ale to tylko wtedy, kiedy ja coś piszę. W rzeczach, które czytam, chcę happy endów i żeby żadnemu z moich słoneczek nie stała się krzywda.
No i pewnie pamiętacie moje wieszanie psów na zakończeniu Ostatniego Maga Heroldów? Nie chciałabym czegoś takiego zrobić z Rudym, a jednocześnie Kirył (inni też, ale on szczególnie) ma taki potencjał niesienia katastrofy na niespotykaną skalę... Ciężko mi się będzie temu oprzeć, mimo że póki co mam przemyślaną fabułę całej serii i wcale nie kończy się tak tragicznie.
Już niedługo listopad i nie wiem, czy będę miała okazję napisać coś podczas NaNo (bo nawet jak skończę wcześniej, to chciałabym iść na skończenie pierwszego tomu, a to więcej niż 50k), dlatego już teraz się żegnam i życzcie mi powodzenia.
Aha, poza tym możecie być ze mnie dumni, wysłałam Władzia na Pomieścia i teraz już nie ma odwrotu.

2 komentarze:

  1. Ja tam pozwalam moim bohaterom na happy end. Pod warunkiem, że najpierw przejdą przez piekło, a potem jeszcze wrócą tą samą drogą. Czyli najprościej rzecz ujmując, chyba lubię słodko-gorzkie zakończenia. I dla bohaterów, o których piszę i dla tych, których tworzę.

    A za Pomieścia trzymam kciuki, bo też wysłałam i nie wiem, jak z tym żyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam cię w moich skromnych progach. :D

      Kiedyś byłam tym autorem, który nie uznawał zakończeń innych niż szczęśliwe, ale jak teraz patrzę na moje teksty, to dawno nie napisałam nic ze szczęśliwym zakończeniem (poza ficzkami, ale one się nie liczą), w którym bohater by albo nie zginął, albo by nie żałował, że nie zginął. Jakoś tak zawsze wychodzi. Ale absolutnie popieram przepuszczanie bohaterów przez piekło i z powrotem, w końcu po co innego pisać?

      Z Pomieść dostałam właśnie maila zwrotnego, że za bardzo chaotyczne i wtórne, whatever. Więc mogę teraz trzymać kciuki za ciebie.

      Usuń